Świadectwo z Rekolekcji „Uzdrowienie wspomnień”

Sierpień 2009

Na rekolekcje „Uzdrowienie wspomnień” jechałam bez zbytniego przekonania, iż są mi potrzebne. Nie widziałam w swoim życiu sytuacji czy wydarzeń, które potrzebowałyby jakichś specjalnych zabiegów, aby uznać je za uzdrowione. Traktowałam te rekolekcje raczej jako niezbędny etap przed uczestnictwem w kolejnych.

Jakież było moje zdumienie, gdy z każdym kolejnym dniem odkrywałam (Pan Bóg mi pokazywał), ile wydarzeń mego życia potrzebuje uleczenia. Stopniowo Pan Bóg pomagał zajrzeć w przeszłość i zmierzyć się z tym, co było trudne, bolesne, czego skutki noszę do dziś. Nie było to łatwe ani przyjemne, ale konieczne, aby móc dalej żyć bez obciążenia przeszłością.

Kiedy już sobie uświadomiłam, które wspomnienia potrzebują uzdrowienia, Pan Bóg rozpoczął swoją terapię. A przeprowadził ją w sposób najdelikatniejszy z możliwych. Po prostu na to wszystko, co było złe i bolesne, wylał całe morze swojej miłości. To było przepiękne! Już nie ma tego, co mnie zraniło, co sprawiało, że czasami miałam poczucie straconego, zmarnowanego życia. Jako fakt to, oczywiście, istnieje – Pan Bóg tego nie wymazał ani nie spowodował luk w mojej pamięci. To się zdarzyło, pamiętam o tym, ale wspomnienie już nie boli, nie jest raną, która krwawi przy każdym dotknięciu. Pan Bóg sprawił, że mogę o tym myśleć, a nawet mówić, bez bólu w sercu. Teraz jest tak dobrze.

Czuję się, jakby czas cofnął się o … wiele lat, jakbym zaczynała życie od momentu, zanim zostałam zraniona. To jest takie piękne! Tak mi lekko! Pan Bóg zdjął ciężar z mego serca, uwolnił od bolesnych wspomnień. Natchnął mnie radością i ufnością. Teraz z uśmiechem patrzę w przyszłość. A moje serce jest pełne miłości i wdzięczności.

Panie, dziękuję za wszystko, czego dokonałeś we mnie podczas tych rekolekcji!

Maria